niedziela, 28 lutego 2016

Dobra teściowa




   Od ponad dwóch lat jestem teściową. Pamiętam, jak na myśl o tym, że będę nazywana takim słowem przechodziły mnie ciarki! To jedno ze słów, z którym wiążą się złe skojarzenia, że już nie wspomnę o dowcipach.
   Wiedziałam jedno, nie chcę taka być, jak moja teściowa! Postanowiłam, że zostanę dobrą teściową. Co to dla mnie znaczy?





                                  Dziewięć zasad dobrej teściowej

1. Szanuję moją synową, bo szanuję wybór mego syna, gdyż go kocham. To on spędzi z nią swoje życie, a nie ja.

2. Odwiedzam ich tylko wtedy, gdy mnie zaproszą, nigdy bez zapowiedzi.

3. Chwalę ich mieszkanie i porządek jaki w nim panuje, chwalę pyszne jedzenie. Nie wyobrażam sobie, żebym zabrała się u nich za sprzątanie sugerując tym samym, że oni tego nie potrafią!

4. Jeśli coś mi się nie podoba nie mówię tego, to ich życie.

5. Daję rady tylko wtedy, gdy zostanę o to poproszona.

6. Nie jestem jeszcze babcią, ale kiedy nadejdzie ten moment, chętnie pomogę, gdy zostanę poproszona.
   Nie uważam, że jestem wyrocznią w wychowywaniu dzieci, a jeśli bym dostrzegała jakieś błędy, postaram się dyskretnie i taktownie porozmawiać na ten temat. Na pewno nie narzucać swojego zdania i nie kłócić się.

7, Nie podburzam syna przeciwko żonie, jeśli się skarży, staram się mu pomóc ją zrozumieć i wskazać mu jego błędy i pocieszyć.

8. Nie wypowiadam się źle lub lekceważąco o jej rodzinie, a wręcz przeciwnie, staram się powiedzieć coś
   miłego, docenić ich.

9. Pamiętam, że dla żony mego syna to też nowa sytuacja i musi się również nauczyć odnajdować w nowej dla niej roli.

   Przygotowując się do napisania tego posta przejrzałam internet i niestety ze smutkiem zauważyłam, że wiele synowych nienawidzi swoich teściowych i bardzo brzydko się o nich wyraża, ale czytając ich wpisy wcale się temu nie dziwiłam, zachowanie niektórych teściowych było karygodne! Były też nieliczne głosy o wspaniałych teściowych i ja właśnie do nich chcę się zaliczać. Jak myślicie czy mi się to uda?
   Chyba najlepiej  moje starania oceni synowa.

 

   Zdjęcia robił mój mąż, w najbardziej reprezentacyjnym miejscu Białegostoku, czyli przy Pałacu Branickich.





sobota, 20 lutego 2016

Mama Panny Młodej



    Wydaje mi się,że tylko co tuliłam w ramionach właśnie narodzone dziecko i płakałam ze szczęścia, ze to upragniona córka, a tu nadszedł czas, że by szykować się do wesela. Na szczęście nie przeżywam rozterek co do wyboru przez córkę przyszłego męża, gdyż jej narzeczony przeszedł ciężką próbę przed kilku laty, gdy Ola uległa poważnemu wypadkowi i wtedy udowodnił, jak bardzo kocha naszą córkę. Rok temu miały miejsce romantyczne zaręczyny, tak więc  teraz pora na ślub!
   Kilka miesięcy temu, Ola nagrała piosenkę Mamo, wychodzę za mąż!



   Ponieważ młodzi wszystko organizują sami, mnie i mężowi zostało tylko dać pieniądze i przygotować kreacje weselne. Ślub i przyjęcie odbędą się w maju więc i mój strój powinien być jasny. Zdecydowałam, że kupię sukienkę, a nie kostium, który owszem ma zalety, czyli żakiet, gdyby było chłodno, ale ja zdecydowanie wybieram sukienkę, która jest lżejsza i mniej formalna z natury.
 
 Dwa lata temu, też wystąpiłam w sukience na weselu mego syna i świetnie się czułam i bawiłam Wtedy zdecydowałam się na kolor czerwony, gdyż lubię ten kolor, a poza tym ta sukienka bardzo się spodobała memu mężowi. Aby nadać jej bardziej wieczorowy charakter, włożyłam złotą biżuterię i pantofle ze złotym motywem. Ponieważ tego dnia było dosyć zimno, w końcu września to się zdarza, włożyłam czarny płaszczyk.



sobota, 13 lutego 2016

Kobieta niezwykła



   Nauczyła się pani unosić na wietrze, zamiast z nim walczyć. Wielu ludzi stara się spełnić oczekiwania innych, a przecież oboje doskonale wiemy, że to, czego się od nas oczekuje, rzadko odpowiada temu, czego sami pragniemy.
   Właśnie skoczyłam czytać książkę C.W. Gortnera pod tytułem  Madmoiselle Chanel. Z czystym sumieniem mogę ją polecić wszystkim, gdyż czyta się ją doskonale, jest to bowiem powieść biograficzna, w której narratorką jest główna bohaterka, Gabrielle Chanel. Opowiada o swoim całym życiu, a było ono niezwykle barwne. Przez karty książki przewija się cała galeria postaci ze świata kultury, znanych nam z historii.



   Nie będę opowiadać treści ani osiągnięć  Gabrielli Chanel, bardziej znanej pod pseudonimem Coco, ale raczej skupię się na refleksjach do jakich skłoniła mnie ta lektura.
   Życie Coco, to jak ziszczenie amerykańskiego marzenia o karierze od pucybuta do milionera, a nie była przecież ani pucybutem, ani nie mieszkała w Ameryce. Jako wychowankę przyklasztornego sierocińca ciągle ją przestrzegano przed nadmiernymi aspiracjami, a pomimo tego dziewczyna nie zrezygnowała ze swoich planów, by wyrwać się z nędzy. Teraz mamy w wychowaniu zupełnie inne tendencje, raczej staramy się budzić ambicję młodych ludzi i pokazywać im, że dzięki pracy i determinacji można osiągnąć sukces, a więc na odwrót niż kiedyś! Czy jest to słuszne podejście? Jak każda skrajność, chyba nie, bo przecież każdy ze swego doświadczenia życiowego wie, że na świecie nie ma samych milionerów i gwiazd.



   W tej książce jest taki poruszający fragment, gdy starsza siostra Coco odmawia wyjazdu z nią w świat, gdyż jak mówi jest zwyczajną dziewczyną i nie chce być dla siostry ciężarem i przeszkodą w jej ambitnych planach i zostaje  by wieść biedne życie wiejskiej, ciężko pracującej dziewczyny. Była pogodzona ze swoim losem i równocześnie wspierała młodszą siostrę umacniając ją w przekonaniu, że jest niezwykła i ma szansę odnieść sukces. My też czasami musimy spojrzeć prawdzie w oczy i pogodzić się z tym, że nie zrobimy olśniewającej kariery . To smutna dla nas lekcja, ale nie należy się załamywać, bo możemy się zrealizować w innej dziedzinie, może nie tak spektakularnej, ale również przynoszącej satysfakcję i zadowolenie. Takich zwyczajnych ludzi są miliony, a  często wiodą o wiele szczęśliwsze życie niż tamte gwiazdy!

sobota, 6 lutego 2016

Kolorowy zawrót głowy



   Uwielbiam czytać książki, ale od czau do czasu zdarza mi się też zajrzeć do prasy kobiecej. Ostatnio wpadły mi w ręce dwa nowe tytuły tytuły: Retro i Ta nasza młodość. Pomyślałam sobie, że wydawca zauważył, że jego najwierniejsze czytelniczki się postarzały, przeszły na emeryturę i chętnie powspominają lata swojej młodości, tym bardziej, że w czasach peerelu nie było tego typu magazynów i czasopism, więc o ówczesnych gwiazdach ludzie niewiele wiedzieli. Ponieważ moja wczesna młodość przypadła w latach 70-tych, więc sama z zainteresowaniem przeczytałam ich zawartość.




   Lektura tych czasopism, których wydawcą jest przecież niemiecki koncern, skłoniła mnie do refleksji nad kryzysem demograficznym nie tylko w Europie zachodniej, ale także w Polsce. Doszłam do wniosku, że nie tylko przyczyną jej jest kryzys gospodarczy w Polsce, ale też w dużym stopniu konsumpcjonizm zaszczepiony nam przez zachodnie media, które od 35 lat objęły rząd dusz i umysłów Polaków.



  Pamiętacie takie tytuły jak Bravo czy Popcorn.Byłam już wtedy matką i pamiętam, jak ze zgrozą czytałam listy do redakcji i odpowiedzi nawołujące do wczesnej inicjacji seksualnej, do myślenia tylko o sobie i własnej przyjemności, nie oglądania się na innych. Taka postawa życiowa  nie sprzyja podejmowania trudów rodzicielstwa i odpowiedzialności za rodzinę! I teraz mamy tego skutki, obecnie w samej Warszawie jest zarejestrowanych 109 tysięcy samotnych matek!

   Uważam, że to bardzo dobrze, że nasz obecny rząd wspiera rodziny, a nie dotuje tęczowych marszów. Upadek tradycji i rodziny zawsze prowadził do upadku cywilizacji, co pokazuje nam historia.

poniedziałek, 1 lutego 2016

Urodziny




   Dzisiejszy dzień skłonił mnie do pewnych refleksji i nic dziwnego w moim wieku. O 19 skończę 59 lat, to ostatni rok, kiedy podając swój wiek będę pisać z przodu cyfrę pięć, Przypominam sobie, jak zaczynałam piątą dekadę swego życia, można rzec, z przytupem! Wystąpiłam bowiem w teledysku do piosenki Jorrgusa Mama ci mówiła.



 Żartowałam sobie wtedy , że życie zaczyna się po pięćdziesiątce. I rzeczywiście minione lata przyniosły wiele ważkich wydarzeń: przejście na emeryturę, wypadek córki, ślub syna, założenie bloga, a wkrótce ślub córki i narodziny wnuka.

Zapraszam Was, oczywiście wirtualnie, na swoje urodziny!






   Ten sweterek to prezent urodzinowy.