sobota, 27 maja 2017

Ależ się napracowałam...




   Ależ się napracowałam, naharowałam! W tym roku dopiero w połowie maja wybraliśmy się na naszą działkę, która znajduje się aż za Suwałkami. Wcześniej było za zimno, nie muszę wam przypominać, że wiosna w tym roku nie była zbyt łaskawa, przyszła na ten skrawek Polski z ociąganiem.
 Nie byliśmy tam od jesieni, więc łatwo wyobrazić sobie , co zastaliśmy! Suche badyle, nieuprzątnięte liście, zarośnięte chwastami grządki, a w chacie zimno i truchło zdechłej myszy.
   Nie wiadomo było za co się brać!
Ale p tygodniu.... , sami zobaczcie!
Znaleźliśmy nawet czas, by wybrać się nad jezioro, bo zrobiło się upalnie i nawet sobie popływaliśmy.
   Może i na naszą działkę dosyć daleko. ale jak tam pięknie!

Jeszcze kwitły tulipany.

Pięknie wyrósł rabarbar.

Czekał na nas lubczyk i szczypior.
Zanim wyjechaliśmy wzeszły rzodkiewki.

Posiałam kwiatki na rabacie: godecje, zatrwiany, nagietki, nasturcje i wiele innych! Pokażę je latem.

Jeszcze kwitły jabłonie.

środa, 10 maja 2017

Zapach czeremchy




   Dla mnie prawdziwa wiosna przychodzi, gdy zakwitną czeremchy. Już mi tak zostało od dzieciństwa!
Nie sposób było przegapić ten moment, bo zapach jej kwiatów jest bardzo intensywny i większość ludzi odbiera jako nieprzyjemny Ale mnie się podoba i kiedy tylko pojawiały się na pobliskich drzewach, znosiłam do domu ogromne bukiety, z którymi moja mama nie wiedziała co robić, jak się ich pozbyć !


  
   Aja kocham czeremchy i w czasie swoich rowerowych przejażdżek zawsze się przy nich zatrzymuję, by podziwiać i wąchać ich kwiatki.


Czy wiecie, że jej owoce są jadalne! Spraktykowałam to w dzieciństwie, słodko-kwaśne,  dosyć cierpkie.
Ale czego to się wtedy nie jadło i żywicę z wiśni, która zastępowała gumę do żucia, i środkowe części ajerów i tataraku, chlebek świętojański, morwy...
   Dzisiaj dzieci są biedne, świat się zrobił bardziej niebezpieczny! W zamian mają komputer a my mieliśmy cały świat, oczywiście ten okoliczny.