poniedziałek, 31 października 2016

Skazani na PRL




   Urodziłam się 12 lat po zakończeniu wojny i jak sięgam teraz do najwcześniejszych swoich wspomnień, to widzę jej wpływ nie tylko na życie moich rodziców, ale także na moje i całego mego pokolenia. Kiedyś tego  nie dostrzegałam, dopiero z perspektywy lat, potrafię dojrzeć cień, który rzucała na moje życie, chociaż rodzice i dziadkowie niechętnie wracali do wspomnień z lat wojennych.



   W latach 60-tych, bo te już pamiętam, wszyscy mieszkańcy naszej ulicy żyli bardzo skromnie i na podobnym poziomie. W domach nie było łazienek, centralnego ogrzewania. po wodę chodziło się z wiadrami do jednej z dwóch studni na ulicy i często można było zobaczyć już kilkuletnie dzieci, jak za pomocą korby wyciągały wiadro wody ze studni. Najpierw nosiłam pół wiadra i wlokłam je do domu około 50 metrów. Najgorzej było zimą kiedy z rozlewanej wody tworzyło się wokół studni lodowisko i trzeba było uważać, żeby po pierwsze nie wpaść do studni lub nie oblać się lodowatą wodą, co przydarzało się dość często. Ja byłam najstarsza z rodzeństwa, było nas czworo, więc dosyć często mama wysyłała mnie z wiadrem.



   Dzisiaj jako anegdotę opowiadam swojej córce, że kiedy poszłam do pierwszej klasy, to nie miałam rajstop, ale pończochy. Rajstopy bawełniane były dla małych dzieci, zresztą po chwili wypychały się w nich kolana, co widać na starych zdjęciach. Pamiętam, jak pojawiły się rajstopy elastyczne z wzorkami, kolorowe i jak się cieszyłam, gdy mama mi takie kupiła, do dzisiaj je pamiętam!
   Dzieci biegały sobie po ulicach, mieszkałam w dzielnicy leżącej na obrzeżach mego miasteczka, bo po nich nie jeździły samochody, najwyżej konne wozy i to przed nimi ostrzegali nas rodzice. Jedyny samochód jaki pojawiał się w naszej dzielnicy, to była stara, pewnie powojenna ciężarówka dowożąca towar do naszego sklepu, w którym za wysoką ladą królowała pani Raczyńska. Jej przyjazd był takim wydarzeniem, że pędziliśmy za nią w chmurze spalin, próbując ją dogonić. Do dzisiaj czuję jej zapach i przysięgam, że wydawał mi się piękny, tajemniczy, jakby z innej planety!
   Wieczorami ojciec zasłaniał okna i słuchał radia Wolna Europa, wtedy nie rozumiałam jego ostrożności.



Widzę, ze wyjdzie z tego cały cykl wpisów, bo jest co wspominać!

18 komentarzy:

  1. O, to jesteśmy z tego samego okresu:) Mam podobne zdjęcia:) U mnie było nieco lepiej bo tata był oficerem i mieliśmy samodzielne mieszkanie z łazienką. Biedny mój tata, kochał wojsko ale nie to do którego należał po wojnie. Cóż, były to straszne czasy i dla rodziny robiło się wiele...

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz piękne zdjęcia:))mimo że było ciężko i bez większych wygód z wielkim sentymentem wracam do dzieciństwa:)))Pozdrawiam serdecznie:)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Jesteśmy z tego samego roku:)ba,nawet miałam taki sam wózek jako dziecko:)U nas wspomnień z wojny było dużo,dziadek był zesłany do Niemiec,babcia została sama z czwórką dzieci i musiała sobie radzić,po wojnie osiedlili się w domu w którym była piekarnia,bo dziadek był piekarzem:)Pamiętam bawełniane rajstopy i potem te elastyczne ,które gryzły niemiłosiernie,a ja miałam szczególny "dar",po włożeniu czegoś nowego zawsze musiałam się wywrócić i przyjść z dziurą:)))To były biedne czasy,ale ludzie byli lepsi:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Moja mama ma takie zdjęcia w szufladzie. W czasach mojego dzieciństwa też było zupełnie inaczej niż teraz. Ja nieraz coś opowiadam swoim chłopakom, to mi nie wierzą.

    OdpowiedzUsuń
  5. Urodziłam się 16 lat po wojnie w maleńkiej wiosce, gdzie nie było dróg i elektryczności, więc miałam jeszcze trudniej. Gdy w 1971 r. pojawił sięprąd, ludzie płakali ze szczęścia...

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak, jest co wspominać. te wspomnienia mają czar i smak. Wzruszają i budzą tęsknotę za tamtymi siermięznymi nieco czasami. Ja urodziłam się 21 lat po wojnie, ale też dzisiaj widzę, że wojna była wciaz jakos obecna - w opowieściach starszych, w filmach telewizyjnych, w szkolnych gablotach i podręcznikach.
    Tkaj dalej swoje opowieści...
    Pozdrawiam ciepło!:-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja również pamiętam te odległe czasy, gdyż urodziłam się tuż po wojnie. Wiem jedno, było skromnie i szaro ale my dzieci mieliśmy w sobie dużo radości i wszelakiej inwencji w zabawach.

    OdpowiedzUsuń
  8. Super są takie wspomnienia....Pozdrawiam pa...

    OdpowiedzUsuń
  9. Super są takie wspomnienia....Pozdrawiam pa...

    OdpowiedzUsuń
  10. Moje dzieciństwo przypada na lata 70-te. Wspominam je z łezką w oku. To był zupełnie inny świat...

    OdpowiedzUsuń
  11. Piękne zdjęcia. Pozdrawiam Zosia.

    OdpowiedzUsuń
  12. Moja mama miała ciężkie życie w tym czasie... Rocznik 50... Mieszkała na wsi i wspomnień nie ma najpiękniejszych z tego okresu...
    Ale zawsze jakieś przyjemne wspomnienia i zdjęcia się znajdą...:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo lubię oglądać zdjęcia z tamtych czasów, ale było różnie. Nie zawsze kolorowo :-)

    OdpowiedzUsuń
  14. Pamiętam czasy początek lat 70 .Zdjęć trochę mam z tamtych czasów. Często z bratem wspominam tamte czasy.Było super podwórko ,zbierała się dość duza grupa dzieci i latem bawiła się dopóki się sciemnilo.Jest co wspominać.Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Pięknie to opisałaś... pamiętam to wszystko... jestem zresztą z tego samego rocznika co Ty...
    Przyznaję, że aż się wzruszyłam. Jako dziecko żyje się w bezpiecznym kokonie... choć nie zawsze wszystko rozumiemy. Nie mniej i ten czas ma swój urok.

    OdpowiedzUsuń
  16. Pamiętam te czasy to moje dzieciństwo i mam podobne zdjęcia.Oglądamy je najczęściej w święta i przekazuję dzieciom wiadomości o rodzinie-mam nadzieję,że będą pamiętały...
    Pozdrawiam serdecznie:)))

    OdpowiedzUsuń
  17. Urodziłam się 9 lat po wojnie, żyło się skromnie ale dzieciństwo miałam cudowne, jazda na rowerze z tatą, długie spacery po łąkach i po lesie a w lesie stawy z bieżącą wodą, tam tata uczył mnie pływać. Była łazienka ale początkowo bez bieżącej wody, jak się ją nosiło to nie pamiętam bo nigdy tego nie robiłam. Nigdy nic mi nie brakowało choć było baaardzo skromnie, taka nauczyciel, z ideałami atykomunistycznymi /nigdy nie zapisał się do partii więc nie miał lekko/. Takie rajtuzy co się wypychały to pamiętam jak przez mgłę, pończoch nie pamiętam. Ale pamiętam, na zimę miałam tego sławnego misa /chyba wszystkie dziewczynki miały, chodzi mi o futerko/. O wojnie też się w domu dużo mówiło, tata był żołnierzem kampanii wrześniowej. Tyle wspomnień, dzieciństwo było cudowne...

    OdpowiedzUsuń
  18. Pamiętam koszmar wypchanych kolan w rajstopach, ale pamiętam też białe podkolanówki - te od święta i to jak zazdrościłam mojej siostrze kiedy mogła już zakładać cienkie rajstopy pończochowe.

    OdpowiedzUsuń