piątek, 2 czerwca 2017

Jak dobrze mieć sąsiada...




   Z pewnością znacie tę piosenkę o sympatycznym sąsiedzie, którą dawno temu śpiewały Alibabki. I rzeczywiście dobry sąsiad to skarb! Ale nie daj Boże trafić na takiego Kargula lub Pawlaka, zatrute życie, nerwy i stres!
   Jeśli nie mieszkamy na bezludnej wyspie, to mamy zazwyczaj kilku sąsiadów i trzeba z nimi jakoś ułożyć sobie życie.
Niezwykle ważny jest początek, by nie popełnić jakiegoś błędu i nie zafundować sobie śmiertelnego wroga.
   Trzeba być psychologiem i dyplomatą po trosze.
Zastanówmy się, w jak bliskich relacjach chcemy pozostawać z naszymi sąsiadami. Najpierw się im dyskretnie przyjrzyjmy i oceńmy, dajmy sobie czas, nie działajmy pochopnie, o jeśli kogoś, po pewnym czasie przyjacielskich relacji odsuniemy, może poczuć się urażony i zostać wręcz osobą nieżyczliwą nam, a nawet wrogą. A tego nie chcemy!
   Nasze relacje z sąsiadami należy budować świadomie i zabiegać wręcz o ich sympatię. W tym celu czasami, nawet jeśli nie jest to nam na rękę, trzeba pomóc przy wnoszeniu mebli, wózka młodej matce czy pożyczyć przysłowiową szklankę cukru.



 Nie polecam pożyczania pieniędzy, bo już mi się tak zdarzyło, że sąsiad uciekał na mój widok lub udawał, że nie widzi mnie.




   Czasami warto znieść z jego strony drobną niedogodność, nawet nieprzespaną noc, niż iść na wojnę, bo czasami jedynym wyjściem staje się wyprowadzka!






   A jakie  są Wasze doświadczenia z sąsiadami?

9 komentarzy:

  1. Ja mam całkiem spoko sąsiadów - jeśli trzeba to chętnie pomoge, albo prosze o pomoc :) Każdy jest miły, uczynny, ale nie nachalny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja od urodzenia mam tych samych sąsiadów:))znamy się na tyle dobrze że każdy z nas wie na co może sobie pozwolić:)))nie narzekam na sąsiadów,dobrze się nam razem żyje:)))Pozdrawiam serdecznie:)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja mam super sąsiadkę obok mnie mieszkająca zawsze na siebie możemy liczyć. Z resztą sąsiadów też nie ma problemów. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja również uważam, że z sąsiadaami należy żyć w zgodzie.
    Nalezy być miłym, uczynnym. Staram się tego przestrzegać.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zawsze miałam szczęście do sąsiadów. Relacje były nawet przyjacielskie, trochę się pozmieniało jak zmieniłam miejsce zamieszkania. Teraz też mam fajnych sąsiadów.
    Pozdrawiam serdecznie, miłej niedzieli...

    OdpowiedzUsuń
  6. Miałam bardzo różne doświadczenia z sąsiadami. Na przykład na ogródkach działkowych mieliśmy w sąsiedztwie starsze małżeństwo, które nas ciągle obserwowało. Narzekaliśmy na nich - jak się później okazało - zupełnie niepotrzebnie, bo działkę od nich odkupił pan Marek, który ciągle urządzał głośne imprezy, zapraszał mnóstwo gości ( nie będę przytaczać słownictwa, jakim się posługiwali ) i w ogóle: "hulaj dusza, piekła nie ma!" Gdy pan Marek pojawiał się na działce - my jak najszybciej z niej uciekaliśmy, by uchronić dzieci przed demoralizacją. Ale po kilku latach to pan Marek zaczął pisać na nas skargi, że żywopłot nie został przycięty, itp. Nawet jak go przycięliśmy - to też jemu nie pasowało. Taki truteń !!!
    Pan Marek pozostał, a my sprzedaliśmy działkę, ale nie z jego powodu. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja niestety jakoś nie mam szczęścia do sąsiedztwa - ale teraz mam mur i nie oglądam ich - to klucz do spokoju. Pisałam o tym nie tak dawno

    OdpowiedzUsuń
  8. My jeszcze do niedawna mieliśmy upierdliwą młodą sąsiadkę, która bawiła się przy głośnej muzyce razem ze swoimi znajomymi, nie dając nam spać po nocach. Na szczęście już się wprowadzili i mamy spokój. Reszta sąsiadów spoko, uprzejmi, pogadają i pomogą w drobnych sprawach.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja mam sąsiadów najróżniejszych. Jedni to całodobowy monitoring, którzy nie mają własnego życia i żyją życiem innych a drudzy z kolei są dla mnie jak rodzina. Przekonałam się o tym kiedy mąż był w szpitalu a mnie „pokonał „ piec centralnego ogrzewania. :) Wtedy to sąsiad pośpieszył z pomocą a sąsiadka w tym czasie dotrzymywała mi towarzystwa w długi zimowy wieczór.

    OdpowiedzUsuń